Z Basią i Robertem byliśmy w Centrum Bonarka, aby w Cinema City obejrzeć nowy film Jamesa Camerona pt. „Avatar”. Uznajemy, że premiera tego przełomowego technicznie filmu trójwymiarowego uzasadnia godną oprawę. Dlatego też kupujemy bilety do sali VIP. Przed seansem w wydzielonym lobby można się czegoś napić i przekąsić (w cenie biletu). Nieduża sala kinowa, z dużym jak na nią ekranem, jest bardzo komfortowa. Wielkie fotele mają regulację elektryczną. Film trwa prawie trzy godziny, więc wygodne siedzenia mają swoje znaczenie. Przed wejściem dostajemy okulary umożliwiające oglądanie obrazu 3D. Sam film to typowa bajka, ale ogląda się sympatycznie. Wrażenie robią efekty specjalne, w tym niezwykłe krajobrazy. Tu nachodzi mnie refleksja, że tego typu efekty związane z krajobrazami i przyrodą stępiają naszą wrażliwość na rzeczywiście otaczające nas piękno. Już w czasie ostatniej wizyty na hawajskiej wyspie Kaua’i zauważyłem, że mam pewien niedosyt. Po prostu rzeczywistość wyglądała mniej efektownie niż „podrasowane” widoki, z kręconego tam na przykład „Parku Jurajskiego”. Inna refleksja wynikająca z oglądanej bajki dotyczy przyrody wokół nas, którą bezwzględnie niszczymy. I nie trzeba aż lecieć na planetę Pandora, aby to zauważyć. Ilekroć wspomnę, że nadal wycina się drzewa w najstarszej europejskiej puszczy, w okolicach Białowieży, bo „okoliczni mieszkańcy muszą mieć jakieś zajęcie”, to serce mi się kraje. Część przesłań filmu, najwyraźniej nawiązująca cytatami do amerykańskich działań w Iraku czy Afganistanie, brzmi trochę naiwnie. Wojny tam prowadzone, to nie akcje przeciwko niewinnym i łagodnym Na’Vi. Z drugiej strony, pociągający jest świat ludzi żyjących w zgodzie z przyrodą. Czy jest to jednak możliwe w naszym przeludnionym i przepełnionym techniką świecie?
Andrzej
Category: Uncategorized